
W tym roku Starszy Neil L. Andersen z Kworum Dwunastu Apostołów zobowiązał młodzież Świętych w Dniach Ostatnich z całego świata do „udziału w przygotowaniu tak wielu nazwisk do przedłożenia w świątyni, jak wiele chrztów młodzież wykonuje”.
Tysiące młodocianych i dorosłych członków z ponad 50 krajów podjęło wyzwanie Starszego Andersena i dopisało się do listy na stronie Wyzwanie świątynne. Za każdym nazwiskiem na tej liście kryje się osobna historia. W przypadku młodych mężczyzn z Palika Leeds w Anglii jest to historia wzmacniania sił zarówno duchowych, jak i fizycznych
Wyzwanie świątynne… biegiem
James Whitehead, prezydent Organizacji Młodych Mężczyzn w Okręgu Bradford w Paliku Leeds w Anglii, zainspirowany radą przywódców Kościoła, by dokonywać obrzędów za własnych przodków, stworzył projekt, który miał rozwinąć cechy przywódcze oraz wytrwałość młodzieży, a co ważniejsze, miał wnieść Ducha Eliasza.
Postanowił połączyć pomysł wyzwania świątynnego z biegiem do świątyni. Poprosił każdego młodego mężczyznę, by odnalazł nazwisko co najmniej jednego członka rodziny, które mógłby przedłożyć w świątyni. Nazwiska te miały się znaleźć w pałeczce sztafetowej, z którą planowano przebiec w jeden dzień odległość prawie 113 km — od kaplicy w Bradford do świątyni w Preston.
„Kiedy prezydent Organizacji Młodych Mężczyzn po raz pierwszy powiedział o pomyśle biegu do świątyni jako projekcie dla młodzieży, sprawdziliśmy na mapie, jak daleko właściwie jest ta świątynia i większość z nas pomyślała, że to zadanie niemożliwe do wykonania. Tym bardziej, że znaliśmy poziom usportowienia młodzieży”, powiedział Jamie Walsh. „Mimo to zaczęliśmy trenować, przygotowując się fizycznie i duchowo do czegoś, co okazało się być dla każdego z nas niezapomnianym przeżyciem”.
Brat Whitehead dodał: „Młodzi mężczyźni z naszego Kościoła są zdolni do osiągnięcia wielkich rzeczy. Potrzebowali tylko zachęty, by przekroczyć granice swoich możliwości”.

Młodzi mężczyźni trenowali bieganie w czasie zajęć kworum, by stopniowo zwiększać wytrzymałość i przygotować się fizycznie. Na wieczorne spotkania z młodzieżą zapraszali konsultantów ds. historii rodziny w okręgu, by poznać zasoby strony FamilySearch.org i znaleźć nazwiska osób, które potrzebują obrzędów świątynnych. Zorganizowali nawet domowy wieczór rodzinny w okręgu, w czasie którego konsultanci mówili o historii rodziny większej grupie słuchaczy. Każdy młody mężczyzna wyszedł z zajęć z przynajmniej jedną kartą do przedłożenia w świątyni.
„Przed podjęciem tego wyzwania żaden z młodych mężczyzn nie miał nawet konta LDS”, powiedziała członkini okręgu, Annette Stewart. „A teraz każdy z nich może w pełni uczestniczyć w dziele zbawienia ludzi za zasłoną”.
Świątynny bieg był nie tylko wydarzeniem, które przyspieszyło dzieło zbawienia zmarłych, ale stał się też dobrą okazją do działań misjonarskich.
Młodzi mężczyźni wręczali misjonarskie ulotki wszystkim zainteresowanym przyczyną ich biegu. Mniej aktywni członkowie przybyli, by w czasie biegu zapewniać wsparcie ze swoich samochodów. Mąż pewnej członkini, sam nie należący do Kościoła, pomógł w zaplanowaniu trasy. Nie będący członkiem Kościoła przyjaciel biskupa dokumentował wydarzenie aparatem fotograficznym. Lista osób, które włączyły się do pomocy, jest o wiele dłuższa.
„Cudownie było widzieć, że idea tego świątynnego biegu wpłynęła na znacznie szerszą grupę ludzi niż Organizacja Młodych Mężczyzn”, powiedział Andrew Hillary, biskup Okręgu Bradford. „Ci dobrzy ludzie też nie zapomną tego doświadczenia”.
W dniu biegu grupa wystartowała o 6.00 rano. Młodzi mężczyźni biegli w parach, nie byli więc sami, a dystans ich biegu do momentu przekazania pałeczki wynosił prawie 5 km.
„Po południu zespoły młodzieży i dorosłych musiały wytężać siły, biec na dodatkowych zmianach ze względu na urazy i dokładać starań, by przebyć każdy kolejny wyczerpujący kilometr”, mówiła Annette Stewart. „Nikt nie został z tyłu ani nie odpadł z biegu. Wycieńczeni fizycznie i duchowo biegacze w przerwie w ogrodzeniu dostrzegli wreszcie świątynię”.
„To była chwila, w której marzenie naprawdę się spełniło”, powiedział Brat Whitehead. „Walcząc z napływającymi łzami, uściskałem każdego członka drużyny”.
Po dwunastu i pół godzinie biegu młodzi mężczyźni osiągnęli swój cel. Zebrali się wokół prezydenta świątyni Preston i wspólnie wręczyli mu pałeczkę z nazwiskami osób, za które mogli być ochrzczeni i konfirmowani następnego ranka.

„Jestem wdzięczny chłopcom za ich poświęcenie i wysiłek ofiarowany tym ludziom”, mówił w podziękowaniu Prezydent Murray.
Młody Jamie Walsh powiedział: „To było doświadczenie, którego żaden z nas nie zapomni. I na pewno warto było to zrobić. Bardzo na tym skorzystaliśmy. Zyskaliśmy siłę fizyczną, ale też wzmocniliśmy więzi między nami i naszymi przodkami, za których mogliśmy przyjąć chrzest”.
Chłopcy zdobyli świadectwo o tym, że to, o czym mówił Starszy Andersen, jest rezultatem pracy za naszych zmarłych przodków.
„Gdy patrzymy na siebie na tle naszej rodziny — osób, które były przed nami i będą po nas — uświadamiamy sobie, że jesteśmy ogniwem, które łączy nas wszystkich”, powiedział Starszy Andersen. „Gdy poszukujemy danych naszych przodków i przedkładamy ich nazwiska w świątyni, dajemy im coś, czego nie mogą otrzymać bez naszego udziału. W ten sposób łączymy się z nimi, a Pan poprzez Swego Ducha potwierdza naszym duszom wieczną wagę tego, co robimy”.
Kliknij tutaj, by podjąć Wyzwanie świątynne i opowiedzieć o swoich doświadczeniach w części na komentarze, znajdującej się poniżej.